Wybaczcie piechocie, że
tak nierozumna czasami, bez tchu. My zawsze w pochodzie,
Gdy wiosna nad ziemią szaleje od bzu. Jak długo
tak można? Bezdroża, mokradła i błoto i piach I
wierzba przydrożna jak siostra pobladła zostaje we łzach.
(bis)
Nie wierzcie pogodzie, gdy deszcze trzydniowe
zaciągnie wśród drzew. Nie wierzcie piechocie,
gdy w pieśni bojowej odwaga i gniew. Nie wierzcie,
nie wierzcie, gdy w sadach słowiki zakrzyczą co sił,
Wy jeszcze nie wiecie, co komu pisane i kto będzie żył.
(bis)
Uczyłaś, ojczyzno, że żyć trzeba umieć
i słyszeć twój głos... Kolego mężczyzno,
a jednak niezgorszy przypada ci los. My zawsze w
pochodzie, i tylko to jedno nas zrywa ze snu: Dlaczego
w pochodzie, gdy wiosna nad ziemią szaleje od bzu?
Dlaczego w odwrocie, gdy wiosna nad
ziemią szaleje od bzu? |
Co było, nie wróci
i szaty rozdzierać by próżno. Cóż,
każda epoka ma własny obyczaj i ład... A przecież
mi żal, że tu, w drzwiach nie pojawi się Puszkin.
Tak chętnie bym dziś choć na kwadrans na koniak z nim
wpadł. (bis)
Dziś już nie musimy piechotą się wlec
na spotkanie - i tyle jest aut, i rakiety unoszą
nas w dal .... A przecież mi żal, że po Moskwie
nie suną już sanie, i nie ma już sań i nie będzie
już nigdy , a żal! (bis)
Przyjmuję pojętny mój wiek, mego
stwórcę i mistrza, ten trzeżwy mój
wiek, doświadczony mój wiek pragnę czcić ...
A przecież mi żal, że jak dawniej śnią nam się bożyszcza
i jakoś tak jest, że gotowiśmy czołem im bić. (bis)
No cóż, nie na darmo zwycięstwem
nasz szlak się uświetnił, i wszystko już jest -
cicha przystań, nonajron i wikt .... A przecież
mi żal, że nad naszym zwycięstwem niejednym górują
cokoły, na których nie stoi już nikt (bis)
Co było - nie wróci, wychodzę
wieczorem na spacer i nagle spojrzałem na Arbat
i - ach, co za gość! Rżą konie u sań, Aleksander
Siergiejewicz przechadza się, ach, głowę bym dał,
że już jutro wydarzy się coś! (bis) |