5. Project A: policja,
ochrona wybrzeża, piraci, niesamowita kaskaderka, a
wszystko dzieje się w czasach filmu niemego (gagi też
upozowane na niezapomnianego Bustera Keatona)
6. Iceman Cometh: tu mamy okazję
obejrzeć jak z pięknego rycerza z kokiem na głowie prosto
z szesnastego wieku robi się zwariowany ochroniarz panienki
lekkich obyczajów w wieku dwudziestym. Bardzo
delikatny wątek miłosny. I śmieszne, i straszne, i wzruszające.
I okropnie ekscytujące walki. Nic z tych dwóch
machnięć pięścią i sapania, jakie widzimy w filmach
amerykańskich. Jeden z moich ulubionych filmów.
7. Peacock King - tybetański mnich
ze zwariowanym poczuciem humoru (i upodobaniem do dyskoteki),
niezwykle poważny mnich japoński, otwarte wrota piekieł
i zemsta sekty czczącej zło nad odszczepieńcem. Ufff!
Wbrew pozorom, scenariusz jest niegłupi. Biao tak dobrze
wypadł w roli tybetańskiego mnicha, że zrobił potem
"Kid from Tibet", też pokochany od razu przez
publikę.
8. On the Run - to poważne. Żadnych
radosnych wygłupów, żadnych podobnych do baletu
walk (no, może na samym końcu), za to Yuen udowadnia,
że jest prawdziwym aktorem, zdolnym zagrać poważną rolę.
Po tym filmie myślę, że może zagrać także szklankę mleka
czy cokolwiek. Film też jest dobry, choć rozczaruje
kogoś oczekującego "tajemnic Dalekiego Wschodu".
9. Prodigal Son - już wspominałam,
że to film kultowy. Nie oczekujcie, że wszystko będzie
serio - to nie ponura historia w rodzaju "zgwałcili
mi psa, pocięli siostrę i wylali kawę na podołek, więc
zaczynam się mścić" do jakich przyzwyczaili nas
amerykańscy twórcy filmów o tzw. sztuce
walki. Poza tym to najlepszy film o Wing Chun jaki kiedykolwiek
powstał.
A tu macie wyliczone prawie wszystkie filmy,
w których brał udział (te, które były
w polskiej telewizji, zaznaczam gwiazdką): |